Nasze dziecko również się nie rozczarowało i spędziło z nami cały ranek na kanapie :)
Było trochę ploteczek (dla niewtajemniczonych: Klachula to po śląsku plotkara, a koszulka pochodzi z mojego ukochanego Gryfnie).
Był zdrowy prezent od męża! (Sued tirol to jeden z moich ulubionych włoskich regionów, słynie głównie z jabłek, specku i jazdy na nartach).
A na koniec kolacja od męża na St. Patrick's Day. Po kilku latach pędzonych w IRL z sentymentem wspominamy ten dzień. :)
Miło tak czasem poleniuchować :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj fajno mosz koszulka gryfno dziołcho ;) A tak na serio to muszę sobie coś kupić z gryfnego sklepu :)
OdpowiedzUsuń