Idzie jesień. Nie ma co udawać, że jest inaczej. Nawet jeśli słońce grzeje, to wiatru i tak nie brakuje. Po dwóch tygodniach choróbska, wiem że jesień to nie przelewki. Dlatego powstał Myszozwierz - ciepły wełniany i wygodny.
Nie próżnowałam w czasie choroby, wymknęłam się na chwilę do pasmanterii, zakupiłam szarą włóczkę (30%wełny, 70% akrylu), wzięłam w dłoń szydełko numer 5 i udało mi się zrobić z siebie prawdziwą Szarą Mysz.
P.S. Mina portiera gdy wchodzę w Myszozwierzu do biurowca - BEZCENNA!
Świetna! Ja robię podobną szaliko/komino/czapkę ale misia :)) Co roku mam innego misiaka na głowie.
OdpowiedzUsuńMysz super! Na pewno przyciąga spojrzenie.
QRKOKO! Misiozwierze i Myszozwierze są mega wygodne, prawda? Ja zazwyczaj ubierałam albo czapkę albo szalik, zawsze o czymś zapominałam - a tutaj... wszystko w jednym:) To będzie ciepła zima :)
UsuńSuuuuper! Aż kichnęłam z wrażenia :D
OdpowiedzUsuńDaryjko, mam nadzieję, że to było pozytywne wrażenie :) Pozdrawiam :)
Usuń